19 lis 2014

"Zabierając jednego psa ze schroniska nie zmienisz świata, ale świat zmieni się dla tego jednego psa"

Cześć.
Dziś zajmę się trudnym tematem, który zwykle wywołuje napięte emocje. Oczywiście opiszę tę sprawę w wielkim skrócie, bo według mnie żadne słowa nie mogą w pełni oddać powagi tej sytuacji.
Bardzo częstym problemem podczas wyboru psa jest poważna decyzja:
rasowy, czy nie?
Psy- często bardziej tolerancyjne niż niektórzy ludzie. :)
Ze względu na obecnie panującą modę na rasy takie jak np. york, mops, husky, czy też labrador wiele ludzi nawet nie zwraca uwagi na schroniska i na to, że ich decyzja może nawet ocalić życie mniejszego lub większego czworonoga.
W żadnym wypadku nie uważam, że kupno rasowego psa jest czymś złym, one potrzebują ciepła i miłości tak samo jak ich mniej "elitarni" kuzyni (o ile nie zamierzacie kupować w pseudohodowlach, o których postaram się napisać w kolejnym poście). Czasem też zdarza się, że rasowe psy również są gośćmi schronisk.

Osobiście uważam, że wiele ludzi nie potrzebuje psa rasowego ze względu np. na jego umiejętności, pierwotne przeznaczenie i tak dalej..
Więc o co chodzi? Lepiej pokazać się z rasowym psem, niż z kundlem? Moda?
Często odnoszę takie wrażenie, że niektórzy wolą kupić przykładowo psa za około 2000 zł, niż zapłacić średnio 30 zł, albo nawet symboliczną złotówkę i "przy okazji" uratować psa, często nawet od śmierci, a przy tym zyskać najwierniejszego przyjaciela pod słońcem.
Nie zapominajmy, że większość z nich pojawia się w schroniskach z powodu ludzkiej bezmyślności i pomimo tego, że wolontariusze starają się być dla schroniskowych piesków jak najlepsi, one nadal cierpią, bo potrzebują kochającego domu pełnego ciepła. Chcą kochać i chcą być kochane.

Bo co? Bo ładniej się prezentuje od "zwykłego" kundelka? Jak dla mnie bzdura.. Co innego jeżeli ktoś potrzebuje psa danej rasy (np. osoba niepełnosprawna, która najczęściej potrzebuje labradora, a kundelki, szczególnie ze schronisk, potrafią być nieprzewidywalne i łatwo może dojść do jakiegoś nieszczęścia). W takich, czy innych sytuacjach jak najbardziej rozumiem i popieram.
Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że gdy wychodzę na spacer z moim psem (najprawdopodobniej mieszanka owczarka niemieckiego z gończym smalandzkim) wcale nie czuję się gorsza mijając właściciela z takim czy innym "rasowcem", bo uważam, że absolutnie nie mam powodów. Z doświadczenia też wiem, że kundel lub mieszaniec często może być wierniejszy od psa z hodowli.
Zazdrosny Tofik :)

Jakiś czas temu dużo się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że pies, który spędził choć parę dni w schronisku i zasmakował tego jakie psy mają tam warunki, a później zostaje adoptowany przez dobrego człowieka... jest mu po prostu niezmiernie wdzięczny.
Rasowy, czy nie, każdy pies zasługuje na dom, rodzinę i miłość.
Pies nie musi być yorkiem, żeby mieć uczucia.

3 komentarze:

  1. Świetny blog!
    ...rasa, przynajmniej dla mnie- nie ma żadnego znaczenia. Chyba jedyną rzeczą, którą się sugeruję wybierając sobie psa- jest płeć. Prawie zawsze mialem suczki i tak już zostanie. Są bardzo łagodne, spokojniejsze i chyba wierniejsze. Aktualnie mam bardzo kudlatego kundla. Spędzam z nim mase czasu. Nawet w dmu chodzi za mną krok w krok. Jest bardzo inteligentny. czasem nawet nie musze do niego nic mówić. Wystarczy, że uslyszy "brzęk" kluczyków od samochodu- skacze mi na nogi, bo wie, że wychodze ;) Oczywiście autem jeździć uwielbia (nawet jak włączam kierunkowskaz- zrywa się, bo wie, że się zatrzymuje, lub gdzies skecam itd...) nie da się tego wszsytkiego opisać. Chyba nie ma człowieka na ziemi, którego kochalbym bardziej, niż mojego "futrzaka"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłą opinię. :) W 100% zgadzam się z tym komentarzem, nic dodać, nic ująć!

      Usuń